Tomazi17 |
Wysłany: Nie 13:24, 19 Lut 2006 Temat postu: joint task force pc |
|
Węgrzy robią świetne gry strategiczne. Nie wszystkie ich dzieła są wielkie, bo na przykład D-Day był bardzo przeciętny, ale ogólnie można śmiało stwierdzić, że Węgrzy się znają na rzeczy. Dawne czasy to dwie odsłony kultowego Imperium Galactica. Ostatnie zaś lata to oczywiście Codename Panzers i kapitalna kosmiczna strategia Nexus: The Jupiter Incident, która nadal nie doczekała się polskiego wydania, nad czym boleję wielce. Oczywiście wspominam o tym nie dlatego, że nagle przypomniało mi się, iż Polak i Węgier to dwa bratanki - ale z powodu Joint Task Force, czyli kolejnej produkcji rodem z krainy tokaja, leczo i gulaszu. Ale to jeszcze nic. Nad produkcją JTF czuwają bowiem ludzie z Mithis, czyli autorzy wspomnianego Nexus. Niezła rekomendacja. Samą produkcją na najniższym szczeblu zajmuje się zaś team, który swego czasu stworzył pod skrzydłami Stormregion pierwszą, jakże powalającą część Codename Panzers. To już jest rekomendacja o dwa oczka wyższa niż "niezła". Dodam jeszcze, że wydawcą i finansowym zapleczem zajmują się Holendrzy z HD Interactive, którzy współpracowali już wcześniej z Mithis przy Nexus, a światową dystrybucję gry wspierać ma gigant Vivendi Universal. Ta ostatnia nazwa jest jednocześnie naszą nadzieją - bo gry Vivendi trafiają do Polski w miarę szybko za pośrednictwem CD Projekt, więc jest szansa, że i Joint Task Force zawita w nasze skromne progi.
I należy się z tego cieszyć, zapowiada się bowiem kawał niezłej strategii, choć osadzonej w obmierzłych już mocno klimatach wojny współczesnej. Gdyby robił grę ktoś inny, to od razu spuszczałbym gromy na nią, że znowu Irak, znowu Afganistan, znowu to samo. Ale tym razem się powstrzymam, bo podejrzewam, że nawet tak wyeksploatowane tematy wypadną tutaj bardzo świeżo, zwłaszcza że oprócz nich będzie okazja zwiedzić też Somalię, Bośnię i Kolumbię przy okazji - a to już całkiem niezły kawałek świata, prawda? Zwiedzić oczywiście w towarzystwie grupy uderzeniowej połączonych sił. Piechota, komandosi, snajperzy, czołgi lekkie i rozpoznawcze, ciężkie Abramsy, śmigłe Bradleye, sprytne LAVy - to nasi podkomendni (plus ewentualnie sprzęt zdobyty na wrogu). Oczywiście z powietrza osłaniać ich będą Apache i Blackhawki, a dalej jeszcze skrzydło uderzeniowe z lotniskowca oraz baterie ciężkiej artylerii na dalekim zapleczu. Oj, wycieczka krajoznawcza zapowiada się bardzo wybuchowo. Ale niezbyt oryginalnie, prawda? Bo w końcu to wszystko już było - Abramsy, Apache i cała reszta menażerii. Było, i to nie raz, i nie dwa. Czym zatem będzie się Joint Task Force wyróżniać spośród tłumu innych gier traktujących o walce amerykańskiej armii ze wszystkimi innymi? Z pewnością samą konstrukcją gry. Mimo że jest to de nomine strategia czasu rzeczywistego, to nie ma mowy o żadnym budowaniu bazy, gromadzeniu surowców i tym podobnych duperelach rodem z jakiegoś Warcrafta. Mamy określoną z góry liczbę wojsk, mamy wyznaczone cele i żadnych posiłków nie otrzymamy. Ekhm, to znaczy, eee, troszeczkę się przejęzyczyłem. Posiłki otrzymamy jednak, lecz na innej zasadzie niż ta odwieczna (za to podobnej do tej znanej z wydanego kilka lat temu Conflict Zone). Nowe jednostki, wsparcie oraz uzupełnienia i ulepszenia dla już posiadanych oddziałów będziemy mogli zakupić za odpowiednią ilość twardej waluty. Ta zaś z kolei przyznawana jest nam uznaniowo przez naszych mocodawców - rządy państw demokratycznych. Te rządy mają swój słaby punkt, miękkie podbrzusze - czyli media. Zatem nasza kampania będzie musiała być bardzo medialna, dobrze odbierana przez prasę i telewizję znaczy się. Zapomnijcie o rozjeżdżaniu matek z dziećmi rozpędzonymi Humvee, czy też miażdżeniu straganów gąsienicami Abramsów. Przypadkowy nalot na szpital też nie będzie miał dobrej prasy bynajmniej. Hamować się trzeba, ograniczać straty wśród ludności cywilnej, nie dopuszczać do niszczenia infrastruktury... co łatwe z drugiej strony nie będzie, o czym napiszę za chwilę.
Kolejna nowość to system dynamicznych misji. Każda z kampanii w danym kraju nie będzie składała się z ciągu z góry określonych bitew rozmieszczonych na różnych mapach, lecz ma być jednym ciągłym starciem, w jednym regionie, na jednym terytorium. Na początku widzieć mamy tylko znikomy wycinek całej mapy, którą odkryjemy stopniowo, w miarę posuwania się do przodu i zaliczania kolejnych celów. Te zaś podzielone zostaną jak zwykle, na główne, drugorzędne oraz opcjonalne - i autorzy obiecują nam olbrzymią różnorodność wśród tychże. Nuda nam nie grozi, to jest pewne. Za to grozi nam wytrzeszcz gałek ocznych i to poważny. Gra bowiem ma być finezyjnie dopracowana jeżeli chodzi o wizualia. Twórcy kładą straszny, może nawet przesadny nacisk na wierne odwzorowanie pola bitwy, włącznie z najdrobniejszymi szczegółami. Wiarygodność jest jednym z ich celów nadrzędnych, a zamierzają ją osiągnąć na wiele sposobów. Po pierwsze wszystkie modele jednostek, żołnierzy i pojazdów będą pieczołowicie wycyzelowane w najdrobniejszych detalach. Dopiero na największym stopniu zbliżenia widoku będzie można podziwiać awionikę i obu pilotów w kabinie Apache, czy też lekką mgiełkę gorącego powietrza nad wydechem z silnika Abramsa - ale autorzy się tym nie przejmują. Bez różnicy, czy ktoś będzie się przyglądał z bliska, czy pozostanie w klasycznym rzucie izometrycznym z daleka - te szczegóły mają tam być. Z pewnością za to nie przeoczymy efektów specjalnych oraz fajerwerków serwowanych nam przez model fizyczny. Pełny rag-doll dla każdego żołnierza z osobna sprawi, że wysadzanie w powietrze oddziału rebeliantów nigdy nie było tak widowiskowe, tak samo jak zresztą równanie z ziemią całej dzielnicy realistycznie rozpadających się zabudowań. Niestety, z tymi akurat trzeba będzie uważać, jak już wspomniałem powyżej. Szkoda, bo taka orgia zniszczenia straszliwie kusi... Kusi też, choć już mniej, multiplayer. Dlatego mniej, bo nie znamy szczegółów na jego temat - wiadomo tylko, że z jednej strony będzie można rozegrać wszystkie kampanie w kilka osób w trybie współpracy, tudzież ewentualnie stawić sobie czoła w osiem osób podczas morderczej bitwy z udziałem najnowszych machin zniszczenia znanych człowiekowi. Prawdopodobnie będzie czym się podniecać i względem rozgrywek wieloosobowych, ale na razie wystarczy nam ekscytowania się wszystkimi pozostałymi zapowiadanymi aspektami Joint Task Force, takimi jak rozbudowana fabuła, kilku bohaterów, jednostki zdobywające doświadczenie i przechodzące pomiędzy misjami, a nawet całymi kampaniami...
Premiera latem. Będzie gorąco. |
|